A że był to kawałek od głównego szlaku więc nasza wycieczka wydłużyła się o jakieś 40 minut. Po tym zawiózł nas do wioski do domu szefa. Tam oczywiście herbata, papieros. Zapłaciliśmy po 35 JD za nocleg, śniadanie, obiad i jeepy. Wzięliśmy samochód i pojechaliśmy w dalszą drogę. cdnW dalszej części naszym celem było Morze Czerwone. Pojechaliśmy w okolice Tala Bay. Jest to oddalone od Aqaby w kierunku granicy z Arabią Saudyjską skupisko hoteli i luksusowych apartamentów. Z Pustyni Wadi Rum jechaliśmy około godziny. Po drodze ujęły nas ogromne góry opon, które były wyrzucone gdzieś w okolicy drogi głównej. Nie zdołałem zrobić zdjęcia, ale widoko był porażający. To nie było kilkanaście opon, ale całe hałdy – miliony opon porozrzucane i czekające nie wiadomo na co.
Po dojeździe do Tala Bay na szczęście widok był już zgoła odmienny.
Co ciekawe samo Tala Bay znajduje się również pośrodku niczego. Czyli przyjeżdżając w to miejsce jesteśmy oddaleni od wszelkiej cywilizacji.
Początkowo chcieliśmy się wbić na plażę darmową, jednak postanowiliśmy, że pójdziemy do któregoś hotelu. Za cel obraliśmy sobie Movenpick.
Początkowo ochroniarz powiedział nam, że wejście na baseny i na plażę to koszt 40 JD za osobę. Oczywiście cena nie była akceptowalna. Po kilku minutach negocjacji udało nam się wynegocjować wejście za 30 JD za 2 osoby. Ochroniarz spisał nas. Sprawdził samochód pod kątem materiałów wybuchowych. Nas również prześwietlił, po czym przyjechał po nas gość melexem i zawiózł nas na plażę.
Cały kompleks robił spore wrażenie. Masa basenów, bardzo ładna plaża. Kilka restauracji. Niestety w styczniu nie wszystkie baseny były otwarte. Więc jeżeli ktoś będzie się wybierał w takim okresie do tego hotelu to trzeba mieć to na uwadze. My na początek wskoczyliśmy do Morza Czerwonego. Temperatura nie rozpieszczała – taki Bałtyk w lipcu, 20 stopni. Do tego temperatura powietrza 24 stopnie. Niestety wiał wiatr, który potęgował poczucie zimna po wyjściu z Morza.
Później wskoczyliśmy do ciepłych basenów znajdujących się na terenie hotelu i tak upłynął nam czas do 15.30
O 16 mieliśmy oddać samochód w centrum Aqaby. Oczywiście po przyjeździe nikogo nie było. Pod drzwiami czekała już rodzina z Brazylii, próbowali dzwonić przez skype, ale bezskutecznie. Pochodziłem trochę po miejscowych sklepach i jakiś znajomy znajomego zadzwonił do gościa z Europcar. Ten pojawił się po 20 minutach. Oddałem samochód. Gość spisał protokół i poszliśmy do hotelu Al. Quidra. Hotel znajdował się 5 minut od wypożyczalni. Za Hotel zapłaciliśmy 15 JD za noc. Bardzo łądny przytulny i czysty pokój z balkonem – ładny widok na Double Tree by Hilton.
Po ogarnięciu się ruszyliśmy zobaczyć Aqabę. Nie mieliśmy jakiegoś konkretnego celu oprócz zwykłego szwendania się. Na ulicy znajdującej się pomiędzy Double Tree a Movenpick i Gulf Hotel znajduje się kilka sklepów z alkoholami. Zaopatrzenie bardzo bogate. Różnego rodzaju wódki, wina, whisky, piwa, itd. My na razie nie skorzystaliśmy. Poszliśmy do znajdującego w okolicy The Ruins of Ayla brytyjskiego pubu. Niestety ruiny były już zamknięte. Nie dało się do nich wejść. Więc mogliśmy tylko podziwiać je z góru z balkonu pubu sącząc bardzo dobre piwo – koszt 6,25 JD.
Następnie poszliśmy podglądać życie wieczorne Jordańczyków. Co ciekawe siedzieli oni całymi rodzinami na plaży. Praktycznie cała plaża była zajęta przez rodziny. Wszyscy mieli stoliki, krzesełka, grille. I biesiadowali. Podeszliśmy pod słynną flagę Jordanii po czym poszliśmy obejrzeć przepiękny Meczet Sharif Hussein Bin Ali.
Meczet bardzo ładnie oświetlony z zewnątrz. W środku nie robił wrażenia. Niewierni mogli wejść do środka w chwili, gdy nie odbywały się modlitwy. Skorzystaliśmy z tej możliwości.
Naprzeciwko meczetu znajduje się poleca restauracja Syrian Palace.
Poszliśmy na kolację i był to strzał w dziesiątkę. Ja wziąłem shoarme Aleppo style – za 2,5 JD
dostałem genialny zestaw zapieczonego mięsa. Do tego rewelacyjna zupa z soczewicy za 2 JD. Kolega wziął za 3 JD kebab w stylu indyjskim, również zupę z soczewicy i świeżo wyciskany sok z pomarańcza.
Oczywiście do kolacji dostaliśmy sporą dawkę chlebków. Wzięliśmy je za zgodą kelnera – przydały się na wieczorną zakąskę. Za 5 JD naprawdę można było sobie pojeść. Do tego knajpa znajduje się w bliskiej odległości od meczetu. Gdy siądziemy sobie w dobrym miejscu mamy piękny widok na meczet. Pokręciliśmy się jeszcze po Aqabie i postanowiliśmy z większą uwagą zwiedzić sklepy monopolowe. Zakupy nie były wielkie bo ceny były jednak zabójcze. Dla przykładu – piwo heineken 1,5 JD, wódka czysta 0,2 l – 6 JD, wódka 0,375l – 9 JD, whisky od 15 JD, arak – 10 JD, wina od 3 JD. Kupiliśmy po małpce i piwku i poszliśmy do hotelu. Co ciekawe gość miał na składzie również plastikowe kubki, więc można było raczyć się w krzakach lub na plaży – dla odważnych.
Ostatniego dnia naszej wizyty w Jordanii zamówiliśmy powrót na lotnisku przez EjlatShuttle – koszt transport spod hotelu aż na lotnisko 25$. Przyjazd miał nastąpić o godzinie 7.20, ale trzeba było czatować od 7.05. Śniadanie w hotelu rozpoczynało się o godzinie 7, ale powiedzieliśmy dzień wcześniej, że musimy wcześniej wyjść i przygotowano już wszystko dla nas o 6.45. Dzięki temu mogliśmy coś wrzucić na ruszt. Polecam ten hotel – dobre położenie, czysto, mili ludzie i w miarę tanio na Aqabę. Transport przyjechał około 7.15. Po kilkunastu minutach byliśmy już na granicy. Przejście przez granicę Jordanii trwało 5 minut. Zobaczyli tylko kiedy wchodziliśmy i kiedy wychodzimy i bezkosztowo wyszliśmy z Jordanii. W Izraelu padło kilka pytań, ale pokazaliśmy że jedziemy tylko na lotnisko i w sumie przeszło również bezproblemowo. Po stronie izraelskiej nie było jeszcze naszego transportu bo wszystko poszło bardzo szybko. Po około 30 minutach przyjechał człowiek z Ejlatshuttle i zabrał nas na stację benzynową. Tam znowu nas wysadził i kazał czekać na duży autobus, który zawiezie nas na lotnisko. Mieliśmy około 40 minut. Kawa na stacji w miarę dobra i kosztowo bez szaleństwa – 7 szekli. Wybraliśmy ejlatshuttle bo baliśmy się że nie zdążymy. Że przejście przez granicę będzie długo trwało. Wiedząc jak jest radzę podjechać taksówką do granicy w Jordanii, później przjeazd taksówką do centrum Ejlatu i przyjazd na lotnisko autobusem 282. Na pewno jest to tańsza opca przy większej ilości ludzi. Nasz Ejlatshuttle przyjechał około 9 i po około 45 minutach byliśmy już na lotnisku. Tam oczywiście ostatni papieros i wejście do kontroli. Ponieważ podróż odbywaliśmy razem, to do kontroli również poszliśmy razem. Pytania rozpoczęły się od tego, gdzie byliśmy, co zobaczyliśmy, gdzie spoaliśmy, jak podróżowaliśmy. I na tym by się skończyło, ale urzędniczka zobaczyła pieczątkę z Maroka w paszporcie kolegi. Prawie zbladła na ten widok. Wezwała starszą koleżankę. Ja zostałem tu gdzie stałem wcześniej a kolega odszedł na bok i odpowiadał na serię pytań dotyczących Maroka. Trwało to z 15 minut – ja cały czas czekałem. Później już standardowa kontrola bagaży, butów. Po kolejnych kilkunastu minutach ja już byłem w strefie odlotów a kolega miał przeszukiwany plecak. Po kolejnych kilku minutach również przeszedł do strefy odlotów. Co ciekawe lotnisko chociaż wygląda jak barak to w środku znajduje się spory sklep bezcłowy – ale ceny z kosmosu, kilka sklepików z pamiątkami i jedzeniem oraz duża palarnia. Samolot wizzair przyleciał o czasie. Również wyleciał o czasie. Nasza krótka acz intensywna wycieczka do Jordanii dobiegła końca.
WitamZgadza sie, Jordania jest fascynujaca i poza cenami piwa w hotelach mnie rowniez b. sie podobala.Tak na marginesie, mialem z moimi znajomymi podobnie, jak lecialem teraz na poczatku stycznia do Burundi i powiem szczerze, ze nie zaluje, bo zwiedzilem jeden z najbardziej egzotycznych i fascynujacych krajow Afryki.
;)Pozdrawiam.
Kiedyś chciałem lecieć do Aqaby i sprawdzałem samochody i Rentalcars zawsze pokazywał na lotnisku tylko opcję "Meet & Greet" co oznacza, że nie ma tam wypożyczalni, tylko ktoś z miasta po Ciebie przyjedzie. Jak sobie testowo sprawdzam teraz, to również tak jest...
Nie miałbym nic do tego, gdy nie fakt, że numer podany na vocherze był błędny. Coś tam wojskowi szukali w internecie też ale nie znaleźli aktualnego numeru. Jedyny dobry numer do europcar był na drzwiach biura w Aqabie
:)
@rafgrzeg Cieszę się, mogłem pomóc...mam nadzieję, iż więcej osób będzie chciało odwiedzić Jordanię bo naprawdę warto ze względu na atrakcje i mieszkańców, którzy są całkowitym zaprzeczeniem arabskiego traktowania turysty jak chodzącego bankomatu...zapewne podczas wyjazdu słowami najczęściej słyszanymi były WELCOME in Jordan...
Dzięki za przekazywane info.Też planuję Jordanie, ale kupiłem lot na marzec ze względu na to że dzień będzie dłuższy.Jak odbierałeś nieco przykrótki dzień?
A&J napisał:Dzięki za przekazywane info.Też planuję Jordanie, ale kupiłem lot na marzec ze względu na to że dzień będzie dłuższy.Jak odbierałeś nieco przykrótki dzień?Szczególnie na pustyni gdy w nocy jest trylion gwiazd to cieszysz się że jest już ciemno ?Z drugiej strony i tak dzień jest dłuższy niż u nas. O 6 było już widno a ciemno tak naprawdę jest około 17.30
Fajnie się zapowiada. Pewnie wrócą wspomnienia sprzed 7 lat:)Nieźle odpicowane to Elysee jak na Bliski Wschód.Co do alkoholu - dostępny nie tylko w Aqabie. Zwykle ładnie zapakowany w czarne reklamówki, ale jest też w innych miejscach
;)
Aż takiego parcia na alkohol nie było, żeby szukać
:)Ale powtórzę, że najlepiej kupić w duty free na granicy i w razie potrzeby wysączyć sobie gdzieś na uboczu...
To korzystając z okazji zapytam, czy jak mam stęple w paszporcie z Algierii, Maroko i wizę do Libanu, to czy mi pozwolą w tym Wliacie wysiąść pogranicznicy? Czy od razy wsadzą do pierdla albo w samolot powrotny?
Trochę sobie posiedzisz tłumacząc się, ale puszczą po godzinie, czy max dwóch.
;) Mnie w paszporcie z Libanem, Syrią, Marokiem, Jordanią, Pakistanem, Afganistanem, Algierią, Iranem, Turcją, Egiptem finalnie po 5 h robienia ze mnie arabskiego łącznika puścili.
:) Fax z MSW w Tel Avivu dał mi zielone światło na wjazd do kraju - tak mi bynajmniej powiedzieli.Pzdr, Art.
No to z tatuażu będziesz się tłumaczyć i ze swojej arabskiej miłości, którą Ci dzięki niemu wmówią, o ile oczywiście wpadniesz na osobistą, moja laska chyba wtedy miała, ale skończyło się na krótkiej wymianie uprzejmości i nic więcej, to ja byłem winny "zasiedzenia";)Prędzej, później Cię puszczą, kwestia jak dobrze odpowiesz na pytania...Pzdr, Art.
meteorka2207 napisał:To korzystając z okazji zapytam, czy jak mam stęple w paszporcie z Algierii, Maroko i wizę do Libanu, to czy mi pozwolą w tym Wliacie wysiąść pogranicznicy? Czy od razy wsadzą do więzienia albo w samolot powrotny?Przy wjeździe to pewnie tylko kilkanaście minut i cie puszcza. I dobrze jak byś miała program. Czyli rezerwację noclegów itd. Przy wyjeździe będzie na bank dłużej. Stawiam że godzina nie twoja hehe. Kolega miał tylko pieczątkę Maroka i z 30 minut go przepisywanie ? -- 26 Sty 2017 16:25 -- meteorka2207 napisał:To korzystając z okazji zapytam, czy jak mam stęple w paszporcie z Algierii, Maroko i wizę do Libanu, to czy mi pozwolą w tym Wliacie wysiąść pogranicznicy? Czy od razy wsadzą do więzienia albo w samolot powrotny?Przy wjeździe to pewnie tylko kilkanaście minut i cie puszcza. I dobrze jak byś miała program. Czyli rezerwację noclegów itd. Przy wyjeździe będzie na bank dłużej. Stawiam że godzina nie twoja hehe. Kolega miał tylko pieczątkę Maroka i z 30 minut go przepisywanie ?
Ja mam w paszporcie stempel ZEA,Maroka i Egiptu...dodatkowo byłem w Jordani..miałem obawy, ze może być długo jeżeli chodzi o wyjazd tymczasem na lotnisku przy wyjeździe byłem przepytywany nie dłużej niż 5-8 minut...kolejne 5 minut trwało sprawdzanie bagażu...więc nie ma reguły...
rafgrzeg napisał:Po opuszczeniu centrum Aqaby dotankowaliśmy 25 ltrów paliwa na pierwszej stacji. Wszyscy tankowali tanią benzynę 90 oktanów. Nasza bryka musiała pracować na 95 oktanach. 90-tka kosztowała 0,6 JD, diesel 0,55JD a 95-tka 0,8 JD. Spora różnica.cdnA to czemu, bo pan z wypożyczalni powiedział? Mi też mówił ale leje 90 i jeździ ?. Doświadczenia z Europcarem w Akabie mam tak samo złe, czekałem na gościa godzinę i dostałem wóz z pustym bakiem. Za to w Wadi Musa polecam Peace Way Hotel. Też za 10 JOD, a standard niemalże jak w 4 gwiazdkach. Nie mogłem uwierzyć jak mi pokazali pokój ?
Tak, samochód był oklejony nalepkami, że tylko PB95To był citroen z jakimś dziwnym słabym silnikiem i do tego automat. Dla oszczędności kilku dinarów wolałem nie ryzykować.
rafgrzeg napisał:Moi drodzy.Gdy znajomi lub rodzina dowiadywali się gdzie lecę. Wszyscy mowili: "czyś ty zwariował ", "oszalales " , "tam jest wojna".A ja już na wstępie mogę zaznaczyć że to jeden z najwspanialszych krajów w jakim byłem.Obie rzeczy pamiętam doskonale z doświadczenia
:D. Zwłaszcza jak tam niebezpiecznie, a akurat było w okół gorąco. Tłukli się w Izraelu, Saudowie wkraczali do Jemenu. Syria i Irak wiadomo. W Egpicie zamieszki były, a Jordania oaza spokoju. Prawdę mówiąc sam nie do końca w to wierzyłem. Według brytyjskiego MSZ było tam spokojnie. Polskie pominę, bo słabo aktualizują. Ale na wszelki wypadek jeszcze przez BBN zweryfikowałem pomysł. Tam ludzie znający się na rzeczy powiedzieli by jechać. No ale media i cała ta reszta, więc wywoływało to panikę u wielu osób
:D.
Podsumowanie.Jordania to przepiękny kraj do którego będę się starał wrócić w niedalekiej przeszłości.Krajobrazy księżycowe zaczynają się już po przekroczeniu granicy i wydaje się, że nigdy się nie kończą.Przewspaniali i pomocni na każdym kroku ludzie, którzy nie widzą w nas jedynie portfeli.To co zobaczyłem to absolutne must see - Petra, Wadi Rum, Morze Czerwone, AqabaPetra słusznie znalazła się na liście 7 cudów świata.Wadi Rum to cud przyrody, który zachwyca na każdym kroku.Byłem w dniach 14.01.2017 - 17.01.2017Lot Wizzair: Warszawa - Ovda - Warszawa 148 złPrzejazd autobusem 282 - 21,5 NIS (22 zł)Wyjście z Izraela - 105 NIS (105 zł)Taksówka z granicy - 5 JD (30 zł)Wynajęcie auta - 30 JD (180 zł)Paliwo - 25 JD (150 zł)Saba'a Hotel w Wadi Musa - 10 JD (60 zł)Petra - 50 JD (300 zł)Nocleg, wyżywienie, jeepy w Wadi Rum - 35 JD (210 zł)Wejście do Movenpick - 15 JD (90 zł)Nocleg w Aqaba - 15 JD (90 zł)Ejlatshuttle z hotelu w Aqabie na lotnisko Ovda - 25$ (110 zł)Kebab w Wadi Musa 3 JD (18 zł)Piwo bezalkoholowe w Wadi Musa 1 JD (6 zł)Sok w Wadi Musa 1 JD (6 zł)Chleb w Wad Musa 4 szt 0,25 JD (1,5 zł)Koszulki w Petra 5 JD (30 zł)Chusty w Petrze 5 JD (30 zł)Chlebek w Wadi RUm Village 4 szt 0,25 JD (1,5 zł)Papierosy 1 JD lub 2 JD (6 zł lub 12 zł)Shoarma w Aqabie 2,5 JD (15 zł)Kebab w Aqabie 3 JD (18 zł)Sok z pomarańczy 2 JD (12 zł)Zupa z soczewicy 2 JD (12 zł)Piwo w barze w Aqabie od 4 do 6,25 JD (od 24 do 37,5 zł)Wódka 0,2 w Aqabie 6 JD (36 zł)Piwo w sklepie w Aqabie 1,5 JD (9 zł)I na koniec powtarzam po raz kolejny. Nie ma żadnej opłaty wizowej, jeżeli jesteście w Jordanii przynajmniej 3 noce.W razie pytań służę pomocą.Koniec.
@PatrycjaR dzięki.Dodatkowo dorzucam krótki filmik. Niestety dopiero po przyjeździe zauważyłem że miałem przybrudzony obiektyw. EhMuzyka oryginalna beduińska. Nagrani beduini na pustyni.https://youtu.be/nqXik2DLtYk
rafgrzeg napisał:Jordania to przepiękny kraj do którego będę się starał wrócić w niedalekiej przeszłości.Będziesz starał się wrócić, ale chyba nie do tych samych miejsc?Czego żałujesz że nie zobaczyłeś? Czy może chciałbyś pobyć trochę dłużej w tych miejscach?Czy Petra jest warta 300 PLN za sam wstęp?
@A&JRaczej nie wracam do tych samych miejsc. W Jordanii chciałbym zobaczyć Ammann i ten chaos, Dana, Muijb.Petra jak najbardziej warta jest 300 zl.Byłem już w kilku "skalnych miastach" ale to jest wyjątkowe pod każdym względem.
A że był to kawałek od głównego szlaku więc nasza wycieczka wydłużyła się o jakieś 40 minut.
Po tym zawiózł nas do wioski do domu szefa. Tam oczywiście herbata, papieros. Zapłaciliśmy po 35 JD za nocleg, śniadanie, obiad i jeepy. Wzięliśmy samochód i pojechaliśmy w dalszą drogę.
cdnW dalszej części naszym celem było Morze Czerwone.
Pojechaliśmy w okolice Tala Bay. Jest to oddalone od Aqaby w kierunku granicy z Arabią Saudyjską skupisko hoteli i luksusowych apartamentów.
Z Pustyni Wadi Rum jechaliśmy około godziny. Po drodze ujęły nas ogromne góry opon, które były wyrzucone gdzieś w okolicy drogi głównej. Nie zdołałem zrobić zdjęcia, ale widoko był porażający. To nie było kilkanaście opon, ale całe hałdy – miliony opon porozrzucane i czekające nie wiadomo na co.
Po dojeździe do Tala Bay na szczęście widok był już zgoła odmienny.
Co ciekawe samo Tala Bay znajduje się również pośrodku niczego. Czyli przyjeżdżając w to miejsce jesteśmy oddaleni od wszelkiej cywilizacji.
Początkowo chcieliśmy się wbić na plażę darmową, jednak postanowiliśmy, że pójdziemy do któregoś hotelu. Za cel obraliśmy sobie Movenpick.
Początkowo ochroniarz powiedział nam, że wejście na baseny i na plażę to koszt 40 JD za osobę. Oczywiście cena nie była akceptowalna. Po kilku minutach negocjacji udało nam się wynegocjować wejście za 30 JD za 2 osoby.
Ochroniarz spisał nas. Sprawdził samochód pod kątem materiałów wybuchowych. Nas również prześwietlił, po czym przyjechał po nas gość melexem i zawiózł nas na plażę.
Cały kompleks robił spore wrażenie. Masa basenów, bardzo ładna plaża. Kilka restauracji. Niestety w styczniu nie wszystkie baseny były otwarte. Więc jeżeli ktoś będzie się wybierał w takim okresie do tego hotelu to trzeba mieć to na uwadze.
My na początek wskoczyliśmy do Morza Czerwonego. Temperatura nie rozpieszczała – taki Bałtyk w lipcu, 20 stopni. Do tego temperatura powietrza 24 stopnie. Niestety wiał wiatr, który potęgował poczucie zimna po wyjściu z Morza.
Później wskoczyliśmy do ciepłych basenów znajdujących się na terenie hotelu i tak upłynął nam czas do 15.30
O 16 mieliśmy oddać samochód w centrum Aqaby.
Oczywiście po przyjeździe nikogo nie było. Pod drzwiami czekała już rodzina z Brazylii, próbowali dzwonić przez skype, ale bezskutecznie. Pochodziłem trochę po miejscowych sklepach i jakiś znajomy znajomego zadzwonił do gościa z Europcar. Ten pojawił się po 20 minutach. Oddałem samochód. Gość spisał protokół i poszliśmy do hotelu Al. Quidra. Hotel znajdował się 5 minut od wypożyczalni.
Za Hotel zapłaciliśmy 15 JD za noc. Bardzo łądny przytulny i czysty pokój z balkonem – ładny widok na Double Tree by Hilton.
Po ogarnięciu się ruszyliśmy zobaczyć Aqabę. Nie mieliśmy jakiegoś konkretnego celu oprócz zwykłego szwendania się.
Na ulicy znajdującej się pomiędzy Double Tree a Movenpick i Gulf Hotel znajduje się kilka sklepów z alkoholami. Zaopatrzenie bardzo bogate. Różnego rodzaju wódki, wina, whisky, piwa, itd. My na razie nie skorzystaliśmy. Poszliśmy do znajdującego w okolicy The Ruins of Ayla brytyjskiego pubu. Niestety ruiny były już zamknięte. Nie dało się do nich wejść. Więc mogliśmy tylko podziwiać je z góru z balkonu pubu sącząc bardzo dobre piwo – koszt 6,25 JD.
Następnie poszliśmy podglądać życie wieczorne Jordańczyków. Co ciekawe siedzieli oni całymi rodzinami na plaży. Praktycznie cała plaża była zajęta przez rodziny. Wszyscy mieli stoliki, krzesełka, grille. I biesiadowali. Podeszliśmy pod słynną flagę Jordanii po czym poszliśmy obejrzeć przepiękny Meczet Sharif Hussein Bin Ali.
Meczet bardzo ładnie oświetlony z zewnątrz. W środku nie robił wrażenia. Niewierni mogli wejść do środka w chwili, gdy nie odbywały się modlitwy. Skorzystaliśmy z tej możliwości.
Naprzeciwko meczetu znajduje się poleca restauracja Syrian Palace.
Poszliśmy na kolację i był to strzał w dziesiątkę. Ja wziąłem shoarme Aleppo style – za 2,5 JD
dostałem genialny zestaw zapieczonego mięsa. Do tego rewelacyjna zupa z soczewicy za 2 JD. Kolega wziął za 3 JD kebab w stylu indyjskim, również zupę z soczewicy i świeżo wyciskany sok z pomarańcza.
Oczywiście do kolacji dostaliśmy sporą dawkę chlebków. Wzięliśmy je za zgodą kelnera – przydały się na wieczorną zakąskę.
Za 5 JD naprawdę można było sobie pojeść. Do tego knajpa znajduje się w bliskiej odległości od meczetu. Gdy siądziemy sobie w dobrym miejscu mamy piękny widok na meczet.
Pokręciliśmy się jeszcze po Aqabie i postanowiliśmy z większą uwagą zwiedzić sklepy monopolowe. Zakupy nie były wielkie bo ceny były jednak zabójcze. Dla przykładu – piwo heineken 1,5 JD, wódka czysta 0,2 l – 6 JD, wódka 0,375l – 9 JD, whisky od 15 JD, arak – 10 JD, wina od 3 JD. Kupiliśmy po małpce i piwku i poszliśmy do hotelu. Co ciekawe gość miał na składzie również plastikowe kubki, więc można było raczyć się w krzakach lub na plaży – dla odważnych.
Ostatniego dnia naszej wizyty w Jordanii zamówiliśmy powrót na lotnisku przez EjlatShuttle – koszt transport spod hotelu aż na lotnisko 25$. Przyjazd miał nastąpić o godzinie 7.20, ale trzeba było czatować od 7.05. Śniadanie w hotelu rozpoczynało się o godzinie 7, ale powiedzieliśmy dzień wcześniej, że musimy wcześniej wyjść i przygotowano już wszystko dla nas o 6.45. Dzięki temu mogliśmy coś wrzucić na ruszt. Polecam ten hotel – dobre położenie, czysto, mili ludzie i w miarę tanio na Aqabę.
Transport przyjechał około 7.15. Po kilkunastu minutach byliśmy już na granicy. Przejście przez granicę Jordanii trwało 5 minut. Zobaczyli tylko kiedy wchodziliśmy i kiedy wychodzimy i bezkosztowo wyszliśmy z Jordanii. W Izraelu padło kilka pytań, ale pokazaliśmy że jedziemy tylko na lotnisko i w sumie przeszło również bezproblemowo. Po stronie izraelskiej nie było jeszcze naszego transportu bo wszystko poszło bardzo szybko. Po około 30 minutach przyjechał człowiek z Ejlatshuttle i zabrał nas na stację benzynową. Tam znowu nas wysadził i kazał czekać na duży autobus, który zawiezie nas na lotnisko. Mieliśmy około 40 minut. Kawa na stacji w miarę dobra i kosztowo bez szaleństwa – 7 szekli.
Wybraliśmy ejlatshuttle bo baliśmy się że nie zdążymy. Że przejście przez granicę będzie długo trwało. Wiedząc jak jest radzę podjechać taksówką do granicy w Jordanii, później przjeazd taksówką do centrum Ejlatu i przyjazd na lotnisko autobusem 282. Na pewno jest to tańsza opca przy większej ilości ludzi.
Nasz Ejlatshuttle przyjechał około 9 i po około 45 minutach byliśmy już na lotnisku. Tam oczywiście ostatni papieros i wejście do kontroli. Ponieważ podróż odbywaliśmy razem, to do kontroli również poszliśmy razem. Pytania rozpoczęły się od tego, gdzie byliśmy, co zobaczyliśmy, gdzie spoaliśmy, jak podróżowaliśmy. I na tym by się skończyło, ale urzędniczka zobaczyła pieczątkę z Maroka w paszporcie kolegi. Prawie zbladła na ten widok. Wezwała starszą koleżankę. Ja zostałem tu gdzie stałem wcześniej a kolega odszedł na bok i odpowiadał na serię pytań dotyczących Maroka. Trwało to z 15 minut – ja cały czas czekałem. Później już standardowa kontrola bagaży, butów. Po kolejnych kilkunastu minutach ja już byłem w strefie odlotów a kolega miał przeszukiwany plecak. Po kolejnych kilku minutach również przeszedł do strefy odlotów.
Co ciekawe lotnisko chociaż wygląda jak barak to w środku znajduje się spory sklep bezcłowy – ale ceny z kosmosu, kilka sklepików z pamiątkami i jedzeniem oraz duża palarnia.
Samolot wizzair przyleciał o czasie. Również wyleciał o czasie. Nasza krótka acz intensywna wycieczka do Jordanii dobiegła końca.
W kolejnej części podsumuję kosztowo wyjazd.